window.customerPrivacy.onMarketingConsentGranted(function () { })
Kategorie blog
Historia Rzeczypospolitej Koszyczkowej 2
Historia Rzeczypospolitej Koszyczkowej

Kawa i herbata. Te dwa napoje stały się nieodłącznym elementem naszej kultury. Pijamy je na spotkaniach handlowych, z przyjaciółmi, do posiłków, między nimi, dla uspokojenia, czy orzeźwienia. Ważne jest także to, z czego się je pije. Zapewne, drogi czytelniku, podałbyś przykład kubka lub filiżanki. Z zaskoczeniem odebrałbyś odpowiedź ,,ze szklanki”, jaką mógłby podać przedstawiciel najstarszej części społeczeństwa. Jednak jest to całkowicie zgodne z prawdą. Obyczaj ten rozpowszechnił się w czasach PRL-u. Wtedy to szklanka zaopatrzona w tzw. koszyczek i często w spodeczek (również szklany) pozwalała się raczyć kawą turecką (fusy są bezpośrednio zalewane wrzątkiem) czy herbatką indyjską - siekierą. Lecz zacznijmy od początku.

Pierwsze przykłady szklanek z koszyczkiem spotykamy na terenie Niemiec i Rosji już w klasycyzmie. Są wykonywane z miedzi lub srebra, czasem ze złota czy cyny. Używają ich bogaci mieszczanie, rzadziej arystokracja i warstwy dworskie. Są to jednak rzadkie przypadki i niewiele z nich zachowało się do dnia dzisiejszego.  Secesyjnych spotykamy już nieco więcej na terenach Francji, Rosji i Polski. Po I Wojnie Światowej ten typ naczyń zdobył salony Europy Wschodniej, znikając jednak w Europie Zachodniej.

W czasie dwudziestolecia międzywojennego produkcja szklanek z koszyczkami działała na skalę przemysłową w II RP. W samej Warszawie działało kilkadziesiąt zakładów zajmujących się wytapianiem koszyczków. Były one używane w średnio zamożnych domach stolicy, Wielkopolski czy Pomorza. Natomiast w ZSRR podchodzono do nich z dozą niepewności, gdyż stanowiły niegdyś część zastaw burżujów miejskich. Po pewnym jednak okresie zagościły także i w rosyjskich chatach, przez co ich gospodarze chcieli dodać nieco luksusu.

Ten sam mechanizm zadziałał w Polsce tuż po przejęciu władzy przez komunistów. Były one teraz najczęściej nie bogato zdobione, lecz urzekające swą prostotą. Przez zakup ich do gospodarstwa domowego dodawano mu nowoczesności. W okresie Polski Ludowej herbatę gościom podawano właśnie w szklankach. Poprzez wymyślność i piękno koszyczków pani domu mogła popisać się przed sąsiadami czy rodziną. Często wykonywano szydełkiem wymyślne kubraczki, niektórzy wyplatali koszyczki z wikliny lub żyłki. Ludzka kreatywność nie zna granic. Częstokroć szklanki podawano wraz ze spodkami, aby po mocnym posłodzeniu herbaty cukrem ,,Kryształ” łyżeczka znalazła oparcie. Najpiękniejsze spodki produkowała huta szkła w Ząbkowicach Śląskich na południe od Wrocławia według projektu Jana Sylwestra Drozda. Tak oto powstał Rzeczypospolita Koszyczkowa.

Bez kozery można powiedzieć, iż Polska Rzeczypospolita Ludowa szklanką z koszyczkiem stała. Herbatą z nich raczył się polski chłop, ludowa robotnica i ciężko pracujący socjalistyczny hutnik. Kawą ze szklanki delektował się stan rządzący oraz stan duchowny. Nie możemy oczywiście zapomnieć o trzonie polskiego przemysłu ziemniaczano-spirytusowego, który pijał 40% ze słynnych ,,musztardówek”.

Jednak polscy projektanci nie przepadali za socjalistyczną modą. Filiżanki czy kubki dawały im szerokie pole do popisu i możliwości wykazania się kreatywnością oraz zdolnościami. Szklanki natomiast były mało ambitnym materiałem. Choć i tu nie próżnowano. Np. powstała seria przyozdobiona paseczkiem złota, czy w kształcie obróconych stożków. Rynku nieco zagarnęły powstałe w latach 70-tych szklanki z uchem. Kto by takie dziwactwo dziś widział! Koszyczek pełnił funkcję ochronną przed gorącą powierzchnią. Pojawienie się ucha wyparło w niektórych domach ,,tradycyjne” osłonki.

Młoda para, która otrzymywała przydział na mieszkanie, potrzebowała mebli do swego M-3. Zazwyczaj zaopatrywano się w meblościankę na wysoki połysk z państwowych zakładów. Posiadały one z przodu ukryte za szybką miejsce na ekspozycję szklanek. Pełniły one funkcję swoistej socjalistycznej zastawy rodowej. Warto jeszcze zauważyć, iż produkcja filiżanek lub kubków była o wiele bardziej kosztowna. Wymagała większego nakładu pracy, materiałów oraz energii. Szklanki z koszyczkami dawały ciągle borykającemu się z deficytem PRL-owi oszczędności.

Dziś trudno je spotkać w naszych domach. W latach krwiożerczego kapitalizmu lat 90-tych poznikały w strychowych kufrach oraz workach, zastępowane przez NRD-owskie czy zachodnie kubki. Później przy robieniu porządków przez nasze mamy wylądowały w osiedlowym koszu na śmieci, bo kto by chciał pić Liptona lub Jocobsa z tych reliktów, przypominających tetrowe pieluchy, kolejki po wszystko i brak ciśnienia w rurach bloku. Lecz stanowią one nieodłączną część polskiej historii sztuki użytkowej. Niektórzy znawcy nieśmiało w ostatnich tworzą pierwsze wystawy oraz wykłady na temat historii szklaneczek z koszyczkiem.

Nie produkują ich już żadne zakłady w Polsce. Kilka lat temu firma Lipton w swoistym hołdzie wypuściła limitowaną serię szklanek z metalowym kubraczkiem oraz plastikową rączką. Czasami pojawią się w sklepach retro czy na stronach internetowych, jednak ich dni zostały dawno policzone. Kiedy w niedalekiej przyszłości babcia lub starsza ciocia poda ci herbatę w odwiedzinach w szklance z koszyczkiem wspomnij, iż są one ostatnimi, będącymi na wymarciu, reprezentantami kultury Rzeczypospolitej Koszyczkowej.

 

 

 

 
share="true"> 

Komentarze do wpisu (2)

12 stycznia 2019

U MNIE W DOMU SĄ JESZCZE 3 SZKLANKI I ZAJEBIŚCIE MI SIĘ Z NUCH PIJE I NIERAZ WKURWIAM NIMI MOJEGO ADOPCYJNEGO TATĘ

6 lutego 2022

Ja mam w domu z metalowym koszyczkiem i z czerwonym. Pije kawę Jacobs i herbatę lipton właśnie z takiej szklanki. Do tego na spodeczku cukier kryształ w kostkach i łyżeczka do pomieszania. Czuje się wtedy jak w biurze w spółdzielni w latach 70. Kawa oczywiście świeżo zmielona w młynku z NRD. Super klimat.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl