Świat naszych przodków nie znał prawie żadnych powszednich czynności: łowiectwo, orka, sianie i żniwa, przygotowywanie posiłków, ablucja, pozdrawianie się i walka - każda odpowiedzialna czynność, łącząca człowieka ze światem zewnętrznym, która włącza go do strumienia czasu, miała jednocześnie charakter odświętny i była związana z odpowiednimi obrzędami. Powszednimi czynnościami to były tylko te, które nie miały wzorowego modelu. Czynności, które nie były powtarzaniem czynów mitycznych przodków lub bohaterów. Jednak w trakcie wieloletniego rozwoju kulturalnego wiele początkowo odświętnych czynności przeszła przez proces trywializacji / banalizacji i desakralizacji.
Zadajmy sobie więc pytanie. Czy współczesny człowiek, żyjący w wolnym społeczeństwie, ma w ogóle jakąś potrzebę rytuałów i ich uprawiania, chociaż w mniej spektakularnej formie niż dawniej?
Rytuały były i są wyrazem wyjątkowości, niezwykłości, świętości chwili, której przeżycie jest nieporównywalne z rutynami dnia powszedniego. I co więcej, noszenie różnych talizmanów i amuletów wzmacnia oczekiwania ich niezwykłego efektu.
Myślę, że byłoby uczciwie przyznać po prostu, że życie w błędnych schematach bez odświeżających rytuałów może stać się niezadowalające. Oczywiście są chwile, które wykraczają ze zwykłej codziennej rutyny, np. posiedzenie z przyjaciółmi, wizyta w kinie lub teatrze, weekendowa wyprawa w góry lub wymarzone wakacje nad morzem. Ale większość tych chwil jest zorientowana na otaczający nas świat zewnętrzny. Do gry wchodzi wiele aspektów i przede wszystkim osób, które nie muszą spełniać naszych oczekiwań i nacieszenia się chwilą. Wkraczamy w świat, którego nie możemy w pełni kontrolować i osiągnąć oczekiwanego rezultatu. Ponadto, świat radości, który jest zależne od bodźców zewnętrznych, takich jak przyjmowanie prezentów, zachwycenie się filmem, chatem na portalach społecznościowych, ciągłe poszukiwanie zabawnego towarzystwa przyjaciół, nigdy nie zostanie spełniony i szybko się znudzi.
Gdzie więc szukać świata radości, który się nie znudzi, kontaktu z kimś, na kim można polegać, z kim można poczuć współbrzmienie? Gdzie szukać odświeżającego dnia powszedniego i miejsca, w którym można zaczerpnąć nowej siły i energii?
Jeżeli człowiek może znaleźć takie miejsce, to tylko sam w sobie! Tylko, że łatwiej to powiedzieć, niż zrealizować. Czyż nie mam racji?
Niedawno spotkałem znajomego, który był bardzo ciekaw, czy nadal prowadzę herbaciarnie. Powiedział mi, że chętnie wspomina czasy, kiedy do nich chodził. Że chętnie by do jakiejś poszedł, ale czuje się na to za stary, no i nie ma czasu. Doszliśmy do wspólnego wniosku, że nasze życie wypełnione jest zadaniami, obowiązkami, rodziną, kręgiem przyjaciół, sportem, odwiedzinami, podróżami i wieloma innymi sprawami. Jest oczywiste, że wszyscy chcemy coś przeżyć, czymś się nacieszyć i czuć się dobrze.
Nie zgodziliśmy się jednak w jednej kwestii, był to mój pogląd, co do którego jestem przekonany, że możliwość na to, aby gdzieś usiąść, odpocząć, uspokoić na chwilę swój umysł, może robić wrażenie niepotrzebnego luksusu, na który dzisiejszy człowiek nie może sobie pozwolić, ale w rzeczywistości jest to konieczność! Zatrzymać się, nic nie robić, nie mówić i nie ścigać się z każdą myślą to postawa sprzeczna z rytmem naszych czasów, ale jednocześnie jest to niezbędny warunek spokojnego i zrównoważonego życia.
Albowiem w chwilach wyciszenia dzieje się coś bardzo ważnego. Kształtuje i pogłębia istotną umiejętność do wyswobodzenia się, a tym samym zdobycia i zachowania wewnętrznej wolności. Myśl tłumi stereotypowe wyobrażenia, wyzwala się ze sztywnych sposobów myślenia, emocje przestają wirować w kręgu. Przestajemy się upierać przy "chcę", "nie chcę" i "chcę tego inaczej". Jesteśmy w stanie postrzegać głębiej i otworzyć się na niewidzialne własne głębiny własnego ja. To wszystko pojawi się tylko wtedy, gdy wiemy, co robimy.
Osobiście traktuję picie herbaty, a mam na myśli świadome picie herbaty według pewnych zasad, jako pierwszy i kluczowy krok na drodze w poszukiwaniu osobistej duchowości i odpowiedzi na pytania takie, jak „kim jestem“, „dlaczego tu jestem “ oraz „dokąd zmierzam“. Prosty rytuał picia herbaty, do którego nie potrzebujemy drogiego sprzętu lub naczyń ani bardzo drogich surowców, każdemu z nas może pomóc w wywołaniu odpowiedniej atmosfery, w której będziemy już mogli odczuwać, czy możemy przynajmniej na chwilę się zatrzymać i skoncentrować. I to jest pierwszy krok, który może nam pomóc znaleźć wewnętrzną równowagę i umiejętność poznania siebie, a przez to otaczającego nas świata.
Niemniej jednak istnieją setki rodzajów herbaty i dziesiątki różnych sposobów ich przygotowania. Istnieje również możliwość zakupu tysięcy rodzajów naczyń niezbędnych do przygotowania herbaty. Kto może się w tym orientować?
Podobnie jak nikomu nie wydaję się zbędne skonsultowanie zakupu nowej kosiarki ze specjalistą lub poproszenie o pomoc w wyborze pralki, również przy kupowaniu serwisu do herbaty warto będzie porozmawiać z herbaciarzem, który zna się na swoim rzemiośle. I co jeszcze? W herbaciarni można czerpać inspirację, odkrywać nowe smaki i aromaty, posiedzieć w spokoju, nie niepokojony przez innych, i nie zawracać sobie głowy podchmielonymi gośćmi.
W herbaciarni można zacząć dostrzegać znaczenie rytuału przygotowywania herbaty. Rytuału, który możemy przenieść do domu. Rytuał, do którego możemy się odwołać zawsze wtedy, gdy chcemy stworzyć atmosferę spokoju i szlachetności. I o to właśnie chodzi.
Nie chodzi o to, aby stać się częścią grupy, która spędza czas w herbaciarniach na nicnierobieniu. Nie chodzi o konkurowanie z innymi, kto zdobędzie droższą herbatę lub cenniejszą ceramikę. Nie ma większego znaczenia spożywanie herbaty bez kontroli i wytworzenie uzależnienia, podobnie jak palacz wytwarza uzależnienie od papierosów. Chodzi tu tylko i wyłącznie o rytuał, czyli picie herbaty, poprzedzony odpowiednim przygotowaniem, po którym następują niczym niezakłócone chwile, kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, co faktycznie robimy i nasza myśl jest przytomna. Nie myślimy o problemach dnia powszedniego, nie martwimy się przeszłością i nie planujemy przyszłości.
I tego wszystkiego można się nauczyć w herbaciarni. Chociaż tak naprawdę nic się tam nie dzieje.
Jiří Šimsa – miłośnik herbaty